O hodowcy
autor - Marek Kościelniak
MISTRZ KRZYSZTOF PRUSKI

Wyniki jakie uzyskał Krzysztof Pruski w sezonie 2003 jest powodem i motywem przewodnim tego artykułu. Oto ten wynik: w kategorii C oprócz mistrzostwa Okręgu tytuł I wicemistrza Regionu VI z coefficientem 91,02, a w GMP II wicemistrza z wynikiem 1.058,54pkt. Jego nazwisko figuruje też na liście Regionu w kategorii B z coefficjentem 395,42, co daje tytuł 34. przodownika. W kategorii D ma tytuł 13. przodownika, ma też 1 lotnika Regionu w kategorii C i 6. lotnika w kategorii B. W kategorii C wyniki wywalczyły następujące gołębie: PL-0218-01-10463, ciemny 1,0 z coeff. 7,47. Produkt krzyżówki szczepów Fabry/Houben oraz PL-0218-99-25517, niebieski 1,0 ze szczepu Josa Thone, 6. lotnik Regionu VI w kategorii B. Jego niebieska półsiostra uzupełnia drużynę kategorii C. Do nich dołączył PL-0218-01-10385 samczyk z gołębi Verstrete. Ten wynik nie jest dziełem przypadku, a posiadane przez hodowcę gołębie dają pewność ustabilizowanych wyników. Przygodę z gołębiami rozpoczął Pruski już jako uczeń szkoły podstawowej. Był wtedy ministrantem i od byłego proboszcza śp. Władysława Kantora pożyczył książki i czasopisma o tematyce gołębiarskiej. Mógł wiele słuchać o gołębiach i ich hodowli, bo Ksiądz był wielkim miłośnikiem gołębi, sam je hodował i wiele o nich wiedział. Od niego otrzymał pierwsze ptaki. Do PZHGP wstępuje w 1981r. Z wielkim samozaparciem czyta nasze związkowe pismo. Od starszego od starszego hodowcy dostaje jego roczniki od roku 1950, które starannie studiuje. Z literatury wyciąga wnioski, że należy poważnie myśleć o lotowaniu. Postanowił w 1985 roku sprowadzić gołębie od Herberta Klejmana. Wybór okazał się niezwykle trafny, bo już rok później zdobywa nagrody w Sekcji i Oddziale. Później przerwa na służbę wojskową. Po powrocie do domu już w drugim roku lotowania zostaje wicemistrzem Oddziału Głogów. Były to lata 1991 i 1992. W 1993 roku wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Tu szybko nawiązuje kontakty z hodowcami. Te kontakty pozwoliły mu uzyskać pełny obraz najbardziej wartościowych gołębników Belgii i Holandii. Kontakt z gołębiami utrzymuje poprzez znajomości z Jerzym Szumskim, jednym z czołowych hodowców w Chicago. Królują tu gołębie szczepów Meulemans, Grandelars, Hofkens, Jansen i Jos Thone. Poznaje też kolegów, którzy obecnie lotuja w Polsce: Jurka Kubika i Waldka Bojko z Oddziału Kazimierza Wielkiego oraz Gienka Klicha z Krakowa. W 1994 roku nawiązuje kontakty z czołowymi hodowcami Belgii i Holandii, Jos Thonem, J.L.N. Houbenem. Podczas wakacji odwiedza te hodowle, podziwia też hodowle R. X. Verstrete, Pieta Mandersa, Marty Van Geel, Alberta Willamsa i Denny Szymczaka. Z tych hodowli nabywa gołębie. Ponieważ nie przebywa w kraju, gołębiami opiekowali się- brat i doskonały kolega- Jerzy Nawrocki, Który pierwszy miał okazję sprawdzić ich wartość. „Czysty” Thone jest w 2001 roku najlepszym lotnikiem Okręgu Leszno, i w tymże roku Nawrocki zdobywa tytuł mistrza Okręgu Leszno w kategorii C. Co zdecydowało o nabywaniu takich gołębi, choć ich ceny nie były niskie? Jos Thone- lotując w spółce Willems- Thone- zdobywa 1. konkurs międzynarodowy z Barcelony w 1996 roku. Na 20.129 sadzonych gołębi w pierwszej setce ma na liście 7, swoisty rekord. W latach 1993 oraz 1996-1998 jest mistrzem świata w zawodach Versele-laga. Jest pierwszym hodowcą belgijskim, który zdobył 2 razy z rzędu tytuł „Złotego Gołębia” czasopisma „De Duif”. Jest zięciem bardzo znanego innego hodowcy belgijskiego - Thomasa Petersa. Gdy opiekował się hodowlą teścia - to osiągnęła ona najlepsze wyniki. Gołębie w tej hodowli mają bardzo istotną cechę- lecą bardzo dobrze na wszystkich dystansach. Z tej hodowli Pruski nabył 16 oryginałów. Jef, Luc, Nadia Houben- bardzo dobra hodowla w Belgii, ciągle w ścisłej czołówce. Kolega Pruski cieszy się 15. oryginałami z tej hodowli. Raul i Xavier Verstrete- szczep, który ma niesamowite wzięcie, a szczególnie chętnie nabywany przez hodowców niemieckich. R. Verstrete to wielka gwiazda naszego sportu. Jego szczep jest wszechstronny. To on wyhodował „Golden Bol”, który był 8x1, 4x2 i 3x3, był też reprezentantem Belgii na Olimpiadzie Dusseldorfie’73. Jego ojciec był 14x pierwszy, matka 11x pierwsza. Gołębie z tej linii zdobyły około 3000 pierwszych miejsc w 16 latach. Inny jego gołąb „Uno”, był 11x pierwszy, w tym miał 1 konkurs narodowy z Bourges. Doskonały rozpłodowiec. Do Serbów pod Głogowem, do gołębnika Pruskiego, trafia 11 oryginałów. Są to gołębie bardzo okazałe. Piet Manders - mieszka w Holandii i posiada jedną z największych i najważniejszych hodowli, w której hodowane są gołębie ze szczepu Janssen. Jest tam około 100 oryginalnych gołębi od Braci Janssen. Pochodzą one oczywiście z najważniejszych gołębi z Aarendonk, takich jak: 019, Qude Raket, Zitter, Schouman, Jonge Merckx, Qude Witoger. Synowie i córki tych gołębi, które przyniosły Braciom taką sławę, obecnie stanowią unikalną kolekcję w gołebniku. Dzięki zdolnością Pieta hodowla utrzymana w czystości szczepu pomaga wielu innym hodowcą w odnoszeniu wspaniałych sukcesów. Pruski sprowadził stamtąd 11 gołębi. Denny Szymczak- urodzony w Belgii, ale rodzice są Polakami. Mieszka i lotuje w miejscowości Maasmechelen. Jest bliskim przyjacielem Alberta Willemsa. Od niego dostaje Pruski młódka, który 2 lata później wygrywa najważniejszy lot na świecie- Barcelonę. Stąd pochodzi 5 oryginałów Pruskiego. Ma ponadto 3 sztuki ze szczepu Fabry i 4 oryginały od Marty Van Geel (golębie szczepu Aarden). Są to ptaki doskonałe na dalekie trasy. Wybiera zawsze gołębie droższe, wie, że dobry towar ma swoja cenę. Drogie gołębie nie każdy może sobie kupić, a sprzedający ma pewność, że w nowej hodowli będą zadbane, co z kolei przełoży się na lepsze wyniki i da sprzedającemu rozgłos. Pierwszym pomysłem Pruskiego było utworzenie czegoś w rodzaju stacji hodowlanej. Ciągła nieobecność w kraju nie pozwoliła na realizację tego zamiaru. Teraz sytuacja się ustabilizowała. Ma gołębnik w kształcie litery L, na wzór gołębników Josa Thone. Dwa gołębniki rozpłodowe przedzielone są pomieszczeniem dla hodowcy, przez obszerne szyby widać z niego, co się dzieje w gołębnikach rozpłodowych. Pomieszczenie to jest dowodem, że podróże po czołowych hodowlach przyniosły owoce. Przechowuje tu całą dokumentację, sporo czasopism, książek- w większości w języku angielskim. W trakcie mojej wizyty podziwiałem doskonała znajomość spraw związanych z naszym sportem. Teraz trzeba w spokoju wdrążyć wiedzę w praktykę, a to poparte doskonałym materiałem da oczekiwane efekty na następne lata. Może też ciągle liczyć na pomoc od swoich znajomych na Zachodzie. Ten rok np. nie zaczął się najlepiej, ale porady Lucka Houbena spowodowały, że wyniki lotowe diametralnie zmieniły się na lepsze. Wynik w kategorii A nie jest z tego powodu najlepszy. Gołębniki rozpłodowe mają po 6 m długości i 3 m szerokości. Podłogi z rusztem. Pod gniazdami są przejścia do wolier. Przody tych gołębników posiadają na całej swej długości korytarze. Na piętrze w drugiej części gołębnika są 2 gołębniki lotowe i gołębnik dla młodych. Wszystkie gołębniki posiadają przednie korytarze, a podłogi mają ruszt. Gorzej z usytuowaniem wylotów: są skierowane na północny- zachód, co nie jest korzystne dla gołębi. Nie ma z tego powodu w ścianach żadnych wywietrzników. Powietrze może wchodzić tylko przez okna, jeśli są otwarte, jeśli nie- to jedynym miejscem dla dopływu powietrza są szczeliny w dachówkach. Takie gołębniki buduje się obecnie w Belgii. Kształt i wielkość posesji nie pozwoliły zresztą na inne rozwiązanie. Z wolier gołębie rozpłodowe korzystają w dowolny sposób do końca pierzenia głównego. Po nim do jednej z wolier przenoszone są wszystkie samiczki i przez resztę jesieni i całą zimę przebywają tam bez możliwości wchodzenia do pomieszczenia zamkniętego. Panują tu spartańskie warunki, ale to właśnie pozwala nabyć samiczką odporność zdrowotną. Z takich samic można wyhodować zdrowe młode. Podjęta w tym roku przez Pruskiego próba lotowania wdowieństwem przekonała go, że to jedyny sposób, aby coś w naszym sporcie osiągnąć. Już jest plan przeróbki gołębników lotowych, by je do tej metody usprawnić. Gołębie lotowe karmione są gotowymi mieszankami belgijskimi i polskimi Verse Laga i Ziarnko. Karmą częściowo budujemy formę na lot. Jeśli lot był łatwy, to najpierw nadmiar energii trzeba rozładować. Dobrym sposobem jest indywidualna wywózka lotników z początkiem tygodnia, a następnie budowanie formy od nowa. Sam jednak gołębi w tygodniu nie wywozi. W niedzielę po locie łatwym gołębie otrzymują czystą wodę i trochę karmy pierzeniowej lub lotowej, do tego w nagrodę 2-3 orzeszki. Jeśli lot był trudniejszy to podobny zestaw otrzymują również w poniedziałek. Dalej przez cały czas Pruski karmi karmą dietetyczną. 5 ostatnich posiłków to karma dla wdowców. Karma musi być czysta, bo witaminy podawane są tylko w niej. Wieczorem w dniu powrotu gołębie otrzymują wodę z solami mineralnymi. W poniedziałek rano herbata. Jeśli w poniedziałek podawany jest jakiś lek, z herbaty się rezygnuje. We wtorek na karmę podawany jest 5-składnikowy olej „Comed”, aminokwasy i drożdże. Przed lotem witamina lotowa „Race Tonic” w zależności od wielu czynników takich jak pogoda, długość trasy lotu, stan kondycji gołębi, ich zdrowia. Jeśli gołębie są czymkolwiek zainfekowane, to odżywka witaminowa działa wręcz odwrotnie. Są to wskazówki jednego z najlepszych obecnie lekarzy weterynarii, a jednocześnie hodowcy Belgii - Rafa Herbotsa, z którym też kolega Pruski utrzymuje kontakt. To też jest przyczyną, że stosuje u siebie niektóre preparaty tej firmy. Używa też preparatów produkcji Norberta Peetersa. Jeśli wdowce są dobrze karmione w tygodniu, to przed koszowaniem nic nie jedzą, bo są już „pełne” i gotowe do startu. Dodam tylko, że to jest jeden z przekazów płynących z doświadczenia samego Jefa Houbena. Samce trenują 2x dziennie po 1 godzinie. Samiczki 1x dziennie 1,5 godziny. Przed wkładaniem miski w gniazdach są odwracane i samiczki lecą do samczyków. Są zamykane w gniazdach na około 15 minut i razem zabierane do koszy. Przy wdowieństwie totalnym zdarza się, że jedno z pary przylatuje dużo wcześniej; wtedy partnera zastępuje się innym. Po powrocie właściwego gołębia, dublera się wycofuje. Po locie w niedzielę gołębie Pruskiego mają przymusową, indywidualną kąpiel z masażem. Natomiast w środę stosuje się kąpiel dowolną. Woda musi byś letnia z dodatkiem (proporcja na wiadro wody): łyżki stołowej soli kuchennej jodowanej i tyleż samo octu jabłkowego. Sól działa bardzo dobrze na pióra; znikają insekty, ocet oczyszcza krew i poprawia ph układu pokarmowego, jeśli gołębie się tej wody napiją, a jest to też sposób na likwidację flegmy. Przygotowanie gołębi do następnego sezonu zaczyna się od czasu pierzenia. Ważne jest, aby w tym czasie nie podawać gołębiom żadnych lekarstw, bo najczęściej odbija się to na jakość nowych piór. W tym okresie 3x w tygodniu gołębie dostają zestaw witamin, 1x witaminę pierzeniową plus drożdże, 1x olej plus drożdże, 1x koncentrat bagienny plus Visphumin. Sobota i niedziela- herbata z dębu i wierzby. 2-3 dni w tygodniu do wody dodawany jest ocet jabłkowy. Po zakończeniu pierzenia, w listopadzie, przez 1 tydzień gołębie przechodzą kurację przeciwko salmonelozie (obecnie PARASTOP). W okresie odpoczynku 1x w tygodniu otrzymują drożdże. Na 6 tygodni przed parowaniem podawany jest środek przeciwko robakom, a na 15 dni- preparat przeciwko „żółtemu guzkowi”. W tym ostatnim przypadku stosowany jest Trichowit od Herbotsa. Gołębie rozpłodowe łączone są w pary z początkiem lutego przy słonecznej pogodzie. Część z nich parowana jest danymi szczepami w dalszym lub bliższym pokrewieństwie. Reszta w krzyżówce. Co roku partnerzy w parach są zmieniani. Dużo uwagi poświęca Pruski przy parowaniu studiowaniu rodowodów. Gołębie, które posiadają, pochodzą z gołębników w innych i można w czasopismach czy na kasetach zaobserwować, co z nimi robią czołowi hodowcy. To pomaga w doborze par. Na 3 tygodnie przed lotami znowu podaje się środek przeciwko robakom, a na 1 tydzień – przeciw „żółtemu guzkowi”. Jeśli jest taka potrzeba gołębie otrzymują też środek na czyszczenie dróg oddechowych. HODOWCA GOŁĘBI POCZTOWYCH Nr 1/2004r.