Lot Narodowy Barcelona 2005

Artykuł zamieszczony w miesięczniku "Dobry Lot" - wrzesień 2005


Przesłanki
Krzysztof Łepuch: Do tego lotu przygotowywali¶my się od dłuższego czasu. Naszym i wielu innych marzeniem było wzięcie udziału w tym legendarnym locie - najpopularniejszym klasyku dalekodystansowym. Do tego lotu trzeba się przygotowywać, jest to bardzo długi dystans i należy dysponować odpowiednimu ptakami. Tu, do nas, jest około 1500 km. Najdalej położone gołębniki uczestników miały do pokonania dystans 1800 km. To jest lot ekstremalny. Wyja¶nijmy sobie, że nikt z nas nie marzył i nie marzy o czołowych lokatach w gronie międzynarodowym, z tym położeniem jest to niemożliwe. Robimy to, żeby zaistnieć w gronie międzynarodowych wyznawców lotów najdłuższych. Mamy gołębie w kraju, które potrafi± tego dokonać - i to jest najważniejsze. Chcieli¶my sprawdzić się jako hodowcy i przetestować swoje gołębie wyczynowe. Konkretnie lotowali¶my w Watykanie, Abbeville i w Niemczech w Klubie dalekodystansowym. Stwierdzili¶my, że możemy brać udział w Barcelonie. Prowadzili¶my na ten temat rozmowy w Niemczech, a na wystawie poznali¶my p. Zdzisława Kuta z Chatelet (Belgia) i on obiecał nam pomoc w tej kwestii. Ja i mój brat Ireneusz zebrali¶my chętnych i zajęli¶my sie organizacj± po stronie polskiej, pan Kut - po stronie belgijskiej.

Organizacja
W kraju zorganizowali¶my jeden punkt wkładań. Koszowanie, transport i sprawy techniczne wzięli¶my na siebie. Tak jechali¶my w wielk± niewiadom±. Jeszcze w lutym obawiali¶my sie, czy dojdzie to do skutku, bo je¶li hodowcy włoż± gołębie, zapłac± pieni±dze - to będ± mieli wymagania a my nie mieli¶my opracowanej organizacji lotu. Chcieli¶my wypa¶ć dobrze i nie dać plamy. Otrzymali¶my wiele telefonów od znajomych, którzy motywowali nas do tego, aby ten lot doszedł do skutku. Pierwsze skrzypce grał Krzysztof Łepuch a brat Ireneusz wzi±ł na siebie transport. Dorota Łepuch też aktywnie uczestniczyła w organizacji. Było to przedsięwzjęcie rodzinne, dlatego nie było niedomówień i organzacyjnie wszystko poszło gładko.

Koszowanie
26 czerwca. Miejsce do koszowania użyczyła nam Sekcja Łęknica. Nie podawali¶my komunikatów do "Dobrego Lotu", ponieważ nie wiedzieli¶my na jakie trudno¶ci natrafimy. W organizacji pomagał nam p. Kazimierz Wilmowicz z Oddziału Brodnica Okręg Toruń. Zwiezione gołębie opisano na oryginalnych drukach, zostały zagumowane i załadowane do koszy, które zaplombowali¶my. Do transportu użyczyli¶my swoja kabinę. Dla osób, które przywiozły swoje gołębie przygotowano poczęstunek. Lot był prestiżowy, nie przewidywali¶my nagród, ponieważ startowe było do¶ć wysokie, a ponadto duża różnica w rozpięto¶ci gołębników, co czyni ten lot stosunkowo niewymiernym. Koszowanie przebiegło szybko i bez zakłóceń. Mieli¶my wielu obserwatorów.

Transport
Zaplombowane kosze załadowano do kabinki i delegacja w składzie Ireneusz Łepuch i Kazimierz Wilmowicz udzali sie w drogę do Brukseli. Iteneusz Łepuch: Mnie przypadła rola odpowiedzialnego za transport do Brukseli. W Niemczech wystrzeliło nam koło. Założyli¶my dojazdówkę i dojechali¶my na stację, gdzie był serwis. Tam kupili¶my oponę i ruszyli¶my dalej. Cwaniak z serwisu liczył sobie za wszystko dodatkowo - że jest niedziela, za montaż itd. Po prostu chciał nas ograbić i dopiero po targach stanęło na 60 euro za używan± gumę, co i tak uważali¶my za wygórowan± cenę. Ze sob± zabrali¶my prezenty dla organizatorów. Kupili¶my typowo polskie rzeczy. Spotkali¶my się z p. Kutem i po rozmowach telefonicznych to on nas pilotował. Prezydent "Cureghem Centre" Jan Dons przywitał nas serdecznie i wręczył nam prezenty. Nie pozostali¶my dłużni i wręczyli¶my upominki od nas. Nasze gołębie były koszowane 27 czerwca jako ostatnie. Obecny był sekretarz, główny konwojent Guy Libotte i inni. Wszyscy byli wobec nas niezwykle uprzejmi i serdeczni. Udostępniono nam łazienkję, dano napoje itp. Mogli¶my obserwować jak to wszystko się odbywa (teraz gołębie s± transportowane autem i koszowanie odbywa sie w innym miejscu - w ogromnej sali podzielonej na 12 boksów, w których pracowały czteroosobowe komisje. Boksy były z folii by w razie ucieczki od razu złapać gołębia). Do łazienki, w której się golili¶my co chwilę kto¶ wpadał i wył±czał pr±d. My¶lałem, ze to miejscowy zwyczaj - golić się po ciemku. Wytłumaczono mi, że gasi się ¶wiatło by szybko złapać w ciemno¶ci gołebia, który uciekł. Komisje pracowały w ciszy, bez po¶piechu. Zaznaczam, że były to płatne komisje. Po zapełnieniu kontenera odjeżdżały z miejsca koszowania na miejsce formowania konwoju. To miejsce znał organizator. Komuisje ¶ci±gały nasze gumy i dawały swoje dwie z tajnym numerem i hasłem na skrzydle. Każdy goł±b był tak oznaczony aby zapobiec manipulacjom. Jedn± gumę konstatowano w jednym zegarze a drug± - w drugim. To również było zabezpieczeniem na wypadek, je¶li by jeden zegar stan±ł to goł±b jest zabezpieczony w drugim. Pokazano nam, czym będ± karmione i pojone gołębie. W transporcie do Barcelony karmi sie gołębie extra jako¶ci kukurydz±. Tak jest od zawsze. Nic nie było tajne. Wszystko można było zobaczyć i o wszystko zapytać. Komisje robiły sobie przerwy na posiłek, toaletę, kawę itp. Wszystko było, na czas. Dorota Łepuch była pod wrażeniem tej niezwykłej organizacji, gdzie pracuje sie w skupieniu, dokładnie, po cichu, bez po¶piechu i paniki. Nad komisjami ci±gły nadzór i kontrolę mieli Jan Dons, Guy Libotte i Alex Ranst. Po koszowaniuy dla delegacji, które przywiozły gołebie zorganizaowano piknik. Wielokrotnie nakłaniano nas do pozostania - jednak ze względu na dalek± drogę do domu musieli¶my podziękować. Zaskoczyli¶my Belgów nasz± kabink± do transportu. Byli zdziwieni, że mamy tak± sprytn± kabinkę z roletami, wymiennymi koszami, pojeniem, karmieniem i rusztem. Muszę sie pochwalić, że zrobili¶my korzystne wrażenie i dalsza współpraca bedzie układać sie bardzo dobrze. Jan Dons podarował mi jedn± samiczkę, a drug± Kazimierzowi Wilmowiczowi. (Jan Dons jest jednym z najlepszych zawodników na dalekim dystansie). Musieli¶my obiecać, że przyjedziemy na galę wręczania nagród, w listopadzie do Brukseli.

Koszty
Opłata za jednego gołębia wystawionego na lot do Barcelony wynosiła 60 pln. W Belgii za gołębia należało wpłacić 5 euro, za napisanie płci 0,25 euro plus transport, paliwo, nagrody, prezenty i wyniki lotowe. To pochłonęło cał± kwotę. Wszystkie gołębie z listy konkursowej krajowej dostan± piękne puchary. Poza tym chcemy to zrobić uroczy¶cie, z poczęstunkiem. Zainteresowanych powiadomimy po uzgodnieniu miejsca i daty. Wszystkie wydatki mamy udokumentowane i przechowujemy je podobnie jak cał± dokumentację lotow±. Pierwszy goł±b był Anny Ardeli. Była ona akurat nieobecna i w jej imieniu gratulacje i kwiaty odebrał jej ojciec, który jest hodowc±.

Najlepsze gołębie
1. Anna Ardeli - PL370-99-10278 - samczyk nakrapiany pstry
Matka pochodzi z Holandii po oryginale od Br. Simons z gołębi Van Wanroy. W jego rodowodzie s± najlepsze gołębie od A. van der Haar ("90", "Haartje") Ojciec pochodzi po gołębiach od Andre Van Bruaenne, z najlepszych gołębi np. "Elekriek" i od Daniela Van Cuelebroeck - znanego długodystansowca. "10278" po Barcelonie palił sie do latania i posłano go do Abbeville (ponad 800 km), gdzie otarł się o konkurs.

2. Andrzej Buzek - PL0362-00-3038 - samica niebieska Ta samiczka pochodzi od hodowcy z Nowej Soli. Przybł±kała się do nas przed 4 laty. Nie mogli¶my się jeje pozbyć, ponieważ ci±gle wracała. Syn mówił, że rozmawiał z hodowc± od którego pochodzi ta samiczka i ten twierdził, że żyje jeszcze jej ojciec. Dokładniejszego pochodzenia nie znam.

3. Ryszard Cie¶lak - PL0327-00-642 - płowy samczyk
Po ojcu PL327-97-2722. Goł±b pochodzi po moich gołębiach skrzyżowanych z gołębiami ¶.p. Sieradzkiego z Włocławka i wiem, ze wywodzi się z gołębi Gryta. Matka PL327-97-3210 (niebieska) pochodzi od mojego kolegi ¶.p. Marka Kolczyńskiego, z którym wymieniali¶my się gołębiami. Gołębie z tej rodziny, tzn. bracia i siostry, dobrze spisuj± się w lotach długich i ciężkich.

4. Ireneusz, Krzysztof, Dorota Łepuch - PL0370-03-196 - samiczka nakrapiana
Po rodzicach od B. Morsnowskiego. Jest to goł±b Aarden. Półsiostra tej samicy była 17 z Watykanu. Pochodzi po gołębiach od Braci Bruggeman i super "337" 2 nar. Perpignan, 3 nar. Dax po gołębiach od Th. Peeters'a. Matka pochodzi od zwycięzcy z Dax, 10 nar. Bordeaux, 42 nar. Perpignan w tym samym roku. Trudno o lepsze referencje. Bernd Morsnowski jest niesamowicie dobrym zawodnikiem na długich trasach.

Je¶li idzie o nasze gołębie, to do tego lotu przygotowali¶my 3 samice i 3 samczyki. Były one w wieku od 2 do 5 lat. Rocznych gołębi na lot do Barcelony wkładać nie wolno, ponieważ organizator tego zabrania. Gołębie brały udział w kilku lotach sezonu, a prywatnie wywozili¶my je na odległo¶i 60 - 80 km. Na około 3 tyg. przed wkładaniem dali¶my im odpocz±ć, bo mieli¶my ¶wiadomo¶ć skali trudno¶ci tego lotu. W fazie przygotowań zgubili¶my dwa samczyki. Nie wiemy czy zjadł je jastrz±b czy przyczyn± straty było co innego. Ta samiczka, która była czwarta, była w sumie najmniej przygotowana. Wszystkie gołębie poszły na lot z pozycji gniazdowej od małego młódka. Motywację miały super, opiekę też. Po starcie rozmawiałem z p. Morsnowskim i on mówił, że wiej± niekorzystne dla nas wiatry i zapowiada się trudny dla naszych gołębi lot.